Forum www.skansen.fora.pl Strona Główna

Trening ujeżdżeniowy L + zwroty na zadzie

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.skansen.fora.pl Strona Główna -> Boks 1
Autor Wiadomość
Cuxa




Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z kątowni... hahaha xd

PostWysłany: Nie 18:31, 01 Lut 2009    Temat postu: Trening ujeżdżeniowy L + zwroty na zadzie

Dzień: 12 stycznia
Godzina: 13:00
Czas trwania: 60 minut
Pogoda: śnieżek, mróz

Hebe powróciła do Star Horses w niedziele, dzień po gonitwie. Postanowiłam dać jej odpocząć przez niedzielę i dzisiaj ją trochę pomęczyć... Ale tym razem czymś na tyle „nudnym” by zatęskniła za torem... Oczywiście nie taki miałam zamiar, broń boże. Po prostu łatwiej mi to opisywać w taki sposób, zdecydowanie.
Standardowo „złapałam” ją w boksie. Tutaj już pozwoliłam sobie na wyprowadzenie jej ze stajni i zabawę w 7 gier Parelliego na otwartej przestrzeni. Mimo niewielkiej zmiany jej charakteru czy też zachowań, to, co razem „wypracowałyśmy” nie wydaje się kiedykolwiek zmienić, bynajmniej nie na gorsze.
Po tym miłym wstępie wyczyściłam ją dokładnie i osiodłałam. Nasze kroki skierowałyśmy w stronę ujeżdżalni... Chciałam z nią trochę... Poukładać sobie co nieco.
Po raz pierwszy miała na sobie ogłowie na ujeżdżalni – zazwyczaj jeździłam na kantarku. Ta zmiana jednak nie wydawała się niczego pogarszać. Co było plusem. Wsiadłam na nią powoli. Poprawiłam się w siodle, odczekałam chwilę, po czym dałam jej łydkę do ruszenia stępem. Wyjechałyśmy ze środka ujeżdżalni na długą ścianę czworoboku. Złapałam z jej pyskiem delikatny kontakt, po czym zaczęłam go miarowo zwiększać, napychając ją na wędzidło.
W stępie robiłam wolty, pół wolty, etc. Starałam się dosyć często zmieniać kierunek, robić zatrzymania, od czasu do czasu cofając ją przy okazji o kilka kroków. Takie elementy miałyśmy już opanowane.
W końcu zatrzymałam ją i podciągnęłam popręg. O dwie dziurki. Opuściłam tybinkę, cofnęłam łydkę na miejsce, po czym dałam jej sygnał do zakłusowania.
Nasze jazdy nadal były „subtelne” za co byłam jej i sobie bardzo wdzięczna.
W każdym bądź razie... Hebe gładko przeszła do kłusa, już przyzwyczaiłam się do jej specyficznych chodów, więc nie sprawiał mi kłopotu kłus ćwiczebny na woltach, które zaczęłam z nią kręcić chwilę później.
Na łuku była prosta, tj. ładnie się wyginała, nie wypadała zadem czy łopatką. Szła równo, angażując przód i tył.
Robiłyśmy wolty o średnicy 20, 15, a nawet 10 metrów. Przeplatałyśmy to serpentynami, raz ciasnymi, a innym razem... nieciasnymi.
Starałam się też często zmieniać kierunek, robić przejścia kłus-stęp-kłus, jak i kłus-stój-kłus.
Takie ćwiczenia zajęły nam sporą część treningu, a chciałam wprowadzić jeszcze nowe elementy.
Dałam jej chwilę oddechu, tj. przeszłam do stępa. Sprawdziłam ponownie popręg – był ok.
W stępie dałam jej luźniejszą wodzę, by wyciągnęła trochę łepek – praca w ustawieniu musiała być męcząca. Jednak te „błogie” chwile nie trwały długo.
Ponownie dałam jej łydkę do kłusa. Po dwóch kółkach przełożyłam zewnętrzną łydkę za popręg i poprosiłam ją o zagalopowanie.
Zareagowała natychmiast, wchodząc w nieco za szybki galop. Szybko udało mi się ją jednak przystopować i od teraz poruszałyśmy się dobrym, płynnym, „okrągłym” galopem. W galopie skręciłam lekko na woltę o średnicy 15-20 metrów. Początkowo musiałam jej dać lekką łydkę, bo zwolniła, ale potem ładnie sobie z tą woltą poradziła. Po wróceniu na prostą zrobiłam jeszcze 2 kółka w galopie, po czy przeszłam do kłusa i zmieniłam kierunek.
Zagalopowałyśmy na drugą nogę. Tym razem Hebe już nie gnała, szła równym tempem. Zrobiłyśmy woltę o średnicy 15 metrów – nie potrzebowała tym razem żadnych upomnień, tylko delikatną kontrolę.
Nie galopowałam długo, po galopie dałam jej dłuższe wodze i dałam jej taką „chwilę” w kłusie. Rozluźniła się i mogłam przejść do części „zasadniczej”.
Przeszłyśmy do stępa, złapałam ponownie mocniejszy kontakt. Wjechałyśmy do środka ujeżdżalni. Zatrzymałam ją. Przełożyłam prawą łydkę za popręg i docisnęłam ją.
Myślałam, że Hebe ruszy, albo co, ale ona zareagowała prawidłowo, może nie do końca tak, jak chciałam, ale prawidłowo – z pewnym ociąganiem, jakby wahaniem, przeszła zadem na bok.
Poklepałam ją po szyi, chwaląc ją głośno.
Docisnęłam łydkę ponownie, przeszła zadem ponownie, tylko tym razem o większy kąt. Pochwaliłam ją.
Klacz zaczęła to robić z większą pewnością, aż w końcu obróciłyśmy się o kąt 180 stopni w obie strony. Nie omieszkałam jej pochwalić.
Na tym zakończyłam trening, oczywiście uprzednio ją występowując.

Rozsiodłałam ją, rozczyściłam, po czym puściłam na padok z innymi końmi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.skansen.fora.pl Strona Główna -> Boks 1 Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin