Forum www.skansen.fora.pl Strona Główna

Z przyjazdu do Star Horses

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.skansen.fora.pl Strona Główna -> Boks 2
Autor Wiadomość
Cuxa




Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z kątowni... hahaha xd

PostWysłany: Nie 20:38, 01 Lut 2009    Temat postu: Z przyjazdu do Star Horses

Dzień: 1 stycznia 2009
Godzina: 9:00
Pogoda: mroźno, lekki wiatr

ENSLAVE

Zapakowałam wszystkie rzeczy do auta. Sprawdzałam z 10 razy, czy wszystko jest zabrane. Spojrzałam na Bartka, uśmiechnął się. On chyba nie zdaje sobie sprawy co ja teraz przeżywam... I co przeżywają moje konie. Albo raczej: Co będą przeżywać.
Poszłam najpierw po Hebe. Była zadowolona. Założyłam jej kantar i derkę, na wypadek, gdyby miały jakieś zatargi z Barbossą – dzięki temu nie wygryzie jej sierści... Czy coś. Wprowadziłam ją do przyczepki. Weszła spokojnie, nie potrzebowała większej zachęty. Przypięłam uwiąz do kółeczka i założyłam ramę.
Teraz czas na Barbossę... Samo złapanie jej było trudne. Klacz uciekała, odwracała się zadem. Dopiero przy pomocy Bartka, którego udało mi się jakoś zmusić do współpracy udało się ją złapać. Również niełatwo nałożyłam jej kantar. Prowadziłam ją na lonży, w ręku miałam przygotowaną drugą, a kieszeń wypchaną marchewkami. Gdy prowadziłam ją do przyczepki, zapierała się, próbowała gryźć. Już wiedziała, że coś się święci i niezbyt jej się to podobało. Poza tym niezbyt lubiła być z dala od Lorda. Cały czas odwracała się, próbując tam wrócić. To jeszcze bardziej mnie dobijało, bo... Polubiłam Enslave, przyzwyczaiłam się do niego. I do tego Kut... Z nią też musiałam się rozstać... Do tego śmierć Shinigami... To były smutne święta i równie dobijający sylwester.
Udało mi się ją zaciągnąć na miejsce, gdzie stał samochód i przyczepka.
W tym momencie modliłam się, by ładnie weszła do tej przyczepki. Początkowo próbowałam normalnie, na smakołyki, na cmokanie. Już przy pierwszym razie stanęła dęba, próbowała mnie przestraszyć i szarżować. Spróbowaliśmy z lonżą. Przypieliśmy jej jeden koniec do kółeczka przy przyczepce, okrążając przy tym Barbossę i nie dając jej stamtąd wyjść. Drugi koniec trzymał Bartek, w ręku miał też bat na wszelki wypadek.
Barbossa zaczęła się wściekać, miała jakby coraz większą blokadę. Weszłam do przyczepki, Bartek zagonił ją do niej, nie dając jej miejsca do ucieczki. Początkowo stała, nie reagując na bat, potem próbowała jakoś pokonać lonżę i nawet usiłowała kopnąć Bartka, ale po wysiłku jakby zrezygnowała i wparowała do przyczepki kłusem, niemalże mnie tratując. Szybko przyczepiłam jej uwiąz, zawiązałam mocno, by się czasem nie odwiązał. Obie miały w przyczepce własną siatkę z sianem... Mogą się spokojnie zająć jedzeniem. Westchnęłam.
Żegnaj, Enslave...
Wsiadłam do auta, ponownie sprawdziłam, czy wszystko zostało zabrane, po czym wyruszyliśmy.

W DRODZE

Tuż przed ruszeniem słyszałam, jak Barbossa wali w ściany przyczepki. Jak jechaliśmy, nie miałam pojęcia co tam się dzieje. Przez moment żałowałam, że nie zostałam w przyczepce, no ale i tak nie mogłam, bo tylko ja miałam prawo jazdy, które zezwalało na jazdę z przyczepką. Bartek nie miał takich „uprawnień”, więc nie mogłam zostawić mu auta. Czasami za bardzo trzymałam się zasad.
Nie chciałam się zatrzymywać, by nie stresować koni i nie tracić czasu. Hebe podróże znosiła bardzo dobrze, nie lubiła tylko długich odcinków – były męczące. Zresztą nie ma się co dziwić. Przez całą drogę byłam nerwowa. Szlag mnie trafił, bo musieliśmy zjechać na stację, bo Bartek nie zatankował do pełna tak, jak go prosiłam. Nosz do jasnej cholery.. .Na facetów nie można w ogóle liczyć. Na stacji sprawdziłam co z końmi. Hebe postanowiła ignorować Barbossę, bo najwyraźniej działała jej na nerwy. Barbossa zaś unosiła tylną nogę i kuliła cały czas uszy. One się zdecydowanie nie lubią... Echhh.
Gdy tylko bak się napełnił, ruszyliśmy z powrotem. Droga nie była zbyt ciekawa, poza tym, że jakiś palant zajechał mi drogę i musiałam gwałtownie zahamować. Niezwykle wkurzające też było to, jak musiałam jechać za jakimś starym dziadkiem, który wlókł się jak diabli. Myślałam, że mnie szlag trafi. W życiu nie użyłam tylu przekleństw jak wtedy.

NA MIEJSCU – STAR HORSES

Zatrzymałam się przed budynkiem z ogromną ulgą. Przyjechaliśmy trochę później niż się spodziewałam. Pędem wyleciałam z auta i pognałam do koni. Sprawdziłam, czy wszystko ok, po czym opuściłam klapę.
Pierwszą wyprowadziłam Barbossę, żeby się nie denerwowała. Niezbyt chętnie cofnęła się, ale w końcu wylazła z przyczepki. Patrzyła na wszystko zdezorientowana. Na padoku ganiały konie. Zdawała się nie zwracać na to uwagi. Była wystraszona. Zaczęła się trząść. Takiej reakcji się nie spodziewałam. Zaczekałam na Noj-Nojkę. Przywitałam się z nią, po czym zaprowadziła nas do stajni i wskazała boks, w którym będzie stała Barbossa. Wsadziłam ją do boksu. Spojrzała na jedzenie z niechęcią. Byłam na to przygotowana, więc poprosiłam NN, by „usunęła” jej paszę, bym mogła podać jej naszą enslavowską. Nadal jednak nie chciała jeść. Poklepałam ją. Automatycznie skoczyła na mnie z zębami. Oczywiście jednak nowe otoczenie nie przeszkadzało jej z byciu sobą. No cóż. Ściągnęłam jej kantar i zostawiłam w boksie. Zaczęła się po nim nerwowo kręcić. Pokręciłam głową i wróciłam po Hebe.
Arabka była o wiele spokojniejsza, ale za to bardzo podniecona nowym miejscem. Gdy tylko wyprowadziłam ją z przyczepki, zaczęła rżeć, jakby przywołując konie. Zaczęła pokazywać swój piękny bukiet i caplować wokół mnie. Stanęła nawet dęba, gdy koło nas przeszedł jakiś koń, kierując się na ujeżdzalnię. Chciała za nim pognać, jednak szybko jej przypomniałam o mojej obecności. Wraz z Noj Nojką skierowałyśmy się do miejsca, gdzie miała stać – biegalni. Miała tam stać z dwoma innymi klaczami, które aktualnie były na padoku. To wiele ułatwiało, bo mogła przyzwyczaić się choć trochę do nowego miejsca. Gdy tylko zdjęłam jej kantar, momentalnie zajęła się wcinaniem siana. Z nia przynajmniej nie było większych problemów. Poklepałam ją i wróciłam do auta. Zaczęliśmy przenosić sprzęt do siodlarni, a potem moje rzeczy do mieszkania...

To był ciężki dzień... Bardzo ciężki. Na szczęście niedługo potem się skończył i zaczął się kolejny, być może szczęśliwszy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.skansen.fora.pl Strona Główna -> Boks 2 Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin