Forum www.skansen.fora.pl Strona Główna

Zimowy teren

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.skansen.fora.pl Strona Główna -> Boks 1
Autor Wiadomość
Cuxa




Dołączył: 25 Sty 2009
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z kątowni... hahaha xd

PostWysłany: Nie 17:59, 22 Lut 2009    Temat postu: Zimowy teren

Data: 20 luty
Godzina: 13:00
Czas trwania: 80 minut
Pogoda: śnieg, mróz

Konie jak zwykle na padoku, Hebe ganiała się z De Primą brykając zaciekle... a za nimi oczywiście mały Heban, który też poczuł przypływ zimowego szaleństwa. Podeszłam do ogrodzenia i chwilę na nie patrzyłam. Po pewnym czasie zwróciły na mnie uwagę i przydreptały do mnie. Heban przelazł pod ogrodzeniem i zaczął skubać moje kieszenie. Szybko się uczy XD Pogłaskałam go i wygnałam do matki, za ogrodzenie Razz
-Zabieram twoją mamusię... Za duży już jesteś, by ciągle za nią chodzić!-pogroziłam mu palcem, by nawet nie próbował za nami iść, po czym założyłam Hebe kantar i ją wyprowadziłam z padoku.
... Heban oczywiście poszedł za nami =,='
-Uciekaj, knypku!!-mruknęłam.
Brak reakcji. Zero, null. Totalna olewka... No niiiiiiieee...
Westchnęłam. Minęła mnie Kut, która z uśmiechem maszerowała po Primkę. Za dużo pozytywnej energii X_X
Przystanęłam sobie z Hebe i Hebanem jako jej ogonem w dogodnym miejscu i zaczęłam ją czyścić.
Przy czyszczeniu zadu, poczułam, jak coś mnie smyra po plecach.
Obejrzałam się.
-...Heban! Spadaj na padok! X_X"
Ogierek spojrzał na mnie niezrozumiałym wzrokiem.
Westchnęłam cięzko i zabrałam się za czyszczenie drugiej strony.
Dołączyła do nas Kut z Primą.
-Musimy dorobić dolnego drąga w ogrodzeniu, bo to małe wredne się przedostaje..-mruknęłam, wskazując na kasztana.
Kut podążyła wzrokiem w wybranym kierunku i wybuchła śmiechem.

... Po krótkiej wymianie zdań i osiodłaniu Hebe, założyłam Hebanowi kantarek i wprowadziłam go do stajni, do boksu.
-Za duży jesteś, by z mamą chodzić!-zawyrokowałam.
Dałam mu sianka do chrupania i pół kilo marchwi, po czym wróciłam do arabki.

***

Wierzchem wyjechałam z terenu stajni. Skierowałyśmy się na pola, w kierunku lasu. Śnieg sypał przez caaaały czas.
Dalam Hebe dlugą wodzę - mogla spokojnie wyciągnąć glowę, nie musiala pracować w ustawieniu, nie dzisiaj. Odpuszczę jej trochę Razz Niech się odpręży, w końcu to teren, o.
Jakieś kaczki przeleciały kluczem nad naszymi głowami. Klacz przystanęła i nasłuchiwała.
Poklepałam ją i dałam lekką łydkę. Ruszyła. Szła swobodnym, energicznym stępem. Tempo było idealne.
Powoli wjechałyśmy na leśną ścieżkę. Mimo, że była zasypana śniegiem, było widać świeże ślady kopyt i sań - często chodziły tędy konie, zwozić drewno... Albo dzieci.
Ścieżka szła powoli w dół. Dobrze pamiętałam, że niedaleko był strumyczek.
Dałam Hebe sygnał łydką i po chwili ruszyłyśmy kłusem. Ruszyła jak z torpedy, więc zebrałam wodze i nieco ją przytrzymałam. Od razu zajażyła i szłyśmy dalej równym tempem. Angelezowałam rytmicznie, starając się jej zbytnio nie dociążać. Powoli ścieżka coraz mocniej spadała w dół. Przed nami stromy zakręt. Gdybyśmy nie zakręciły, to wylądowałybyśmy albo na świerku, albo gdzieś w dole - dolince. No ale zakręciłyśmy. Życie na szczęście nie mignęło mi przed oczyma.
Zaraz po tym zakręcie był mocny spad w dół - słowem rów, strumyczek i znowu droga w górę. Cmoknęłam i przełożyłam łydki jak do galopu. Zagalopowałyśmy na prawą. Hebe już chciała zwalniać i stopować przed rowem, ale wysłałam ją mocniej do przodu. Odbiła się... Iii.... Taak, proszę państwa. Piękny, potężny skok... Nieco rzuciło mnie w siodle, ale arabka wydała się być uradowana. Wylądowała po drugiej stronie pewnie - hacele jednak coś dają. Ruszyła z kopyta pod górkę, z maksymalnie postawionymi uszami. Zaczęłam ją nieco stopować. To miał być spokojny terenik.
Las zaczął się przerzedzać. Przed nami polanka, teraz mocno zasypana puszystym śniegiem. Już stąd mogłyśmy widzieć naszą stajenkę, której rozmiary były jak od pudełka do zapałek.
Klacz na chwilę przystanęła, rozglądając się wkoło. Dałam jej ponownie łydkę i ruszyłyśmy pod górę galopem. Jak widać całe drewno nei zostało zabrane, pod pod okrywą śnieżną było widać jeszcze kilka ściętych drzew. Nakierowałam Hebe na ułożone w stosik drewno.
Była wyraźnie pobudzona, zadowolona, pewna siebie. Wybiła się trochę za wcześnie, ale nie przeszkodziło jej to w bezbłędnym pokonaniem przeszkody. Z powrotem wjechałyśmy galopem do lasu. Zaczęłam ją powoli stopować, bo niedługo znów droga pójdzie w dół.
Przeszłyśmy do kłusa. Hebe wyciągnęła sobie głowę i szła z nosem przy ziemi. Gdy jej chrapy dotknęły zimnego śniegu, gwałtownie podniosła łeb do góry i otrzepała się, jakby zdziwiona. Ponownie schyliła głowę, wyciągnęła chrapy i zaczęła kłapać, łapiąc w nie śnieg. Rozszerzyła nogi i szła powoli jak kaczka.
Uniosłam brew do góry. Pozwoliłam jej się "pobawić", bo biedny koń po przeżyciach czy coś. Zdążyła się już znudzić do czasu, gdy zaczęłyśmy schodzić w dół, już w stępie. Hebe musiała mocno zaangażować zad - nie tylko teraz, ale oólnie podczas całego terenu, by wejść lub zejść z górki. A było ich całkiem sporo.
Zrobiłyśmy tzw. "małe kółko" i wróciłyśmy do stajni. Arabka nie była mokra... Tzn. Spociła się trochu, ale niezbyt widocznie ;P
Ponacierałam ją słomą i puściłam po chwili na padok. Wróciła do zabawy z De Primą.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cuxa dnia Nie 16:31, 22 Mar 2009, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.skansen.fora.pl Strona Główna -> Boks 1 Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin